środa, 2 lipca 2014

Rozdział 1

  ~Ally~
Siedziałam właśnie przy biurku i odrabiałam lekcje, kiedy usłyszałam, pukanie w szybę. "Pewnie to Austin" pomyślałam. Nie myliłam się.
- Wiedziałam, że to ty. - wpuściłam go.
- No jasne, że ja. Kto inny? Przylatuje do ciebie ktoś jeszcze? - przybliżył się do mnie.
- Nie. - odpowiedziałam lekko zarumieniona.
- To dobrze. - wzruszył ramionami - Bałem się, jeszcze ktoś może słuchać twoich bajek.
- Nie opowiadam ich nikomu oprócz ciebie i moich braci... i to nie ja je wymyślam.
- Może i nie, ale są świetne. - uśmiechnęłam się - Tworzysz coś nowego? - sięgnął po mój songbook, jednak w porę mu go wyrwałam.
- Nie dotykaj mojego zeszytu!
- No dalej, twoje piosenki lubię jeszcze bardzie niż opowieści. Jeżeli to w ogóle możliwe. - próbował mnie przekonać.
- O nie, mój drogi. Może kiedyś ci je zagram, ale dopiero, gdy będą skończone.
- Tak! - wykrzyknął unosząc się pod sufit.
- Powiedziałam "może". Nie ekscytuj się tak.
- Okej. - rzekł cicho, wracając na ziemię.
Wyleciał przez okno, po chwili wracając z pokrowcem na gitarę oraz niemałych rozmiarów plecakiem. Zdziwiłam się.
- Wiesz... - zaczął - mam do ciebie mała prośbę.
- Jaką? - spytałam biorąc łyk soku pomarańczowego ze szklanki.
- Chciałbym u ciebie zamieszkać. - powiedział jakby nigdy nic. Wyplułam napój. Prosto na niego.
- Przepraszam. - podałam mu chusteczkę, ledwo powstrzymując śmiech. - Ale... jak to, chcesz u mnie zamieszkać? Na ile? - zapytałam, biorąc kolejny łyk soku.
- Być może na zawsze. - powtórzyłam sytuacje sprzed chwili.
- Może lepiej byłoby, gdybyś to odłożyła. - powiedział cały mokry, odstawiając na bok moją szklankę.
- Sorry. - przeprosiłam zawstydzona. - Po prostu... Mieszkać? Ze mną? Na zawsze? O co chodzi?
- Stęskniłem się za tobą. - uśmiechnął się uroczo. Teraz już byłam pewna, że coś kręci.
- A tak na serio?
- Poważnie się stęskniłem - zapewniał - no i może trochę narozrabiałem. - wymamrotał pod nosem.
- To powód, żeby wpraszać mi się do domu?
- Ugh. Wiesz, jaki była Manusiek. Nie lubi mnie. A to idealna okazja, żeby po raz kolejny to udowodnić. Do tego, nie podoba mu się, że przyjaźnię się z człowiekiem. Mógłby zabronić mi widywać się z tobą.
- Myślisz, że byłby w stanie to zrobić?
- Byłby w stanie zrobić wszystko, by tylko mnie unieszczęśliwić.
- Dobra, niech będzie. - zgodziłam się po chwili zastanowienia. Austinowi zabłysnęły oczy.
- Ale będzie super! Będziemy w nocy latać po niebie. Rankiem jeść naleśniki... o i żelki na obiad. A potem będziemy grać na pianinie... i na gitarze... I oglądać filmy do szóstej rano. I jeszcze...
- Nie wydaje mi się. - przerwałam mu - od poniedziałku do piątku mam szkołę. Ty w sumie też.
- O czym ty mówisz? - zdziwił się. Jednak po chwili zaczął docierać do niego sens moich słów.
- O nie. Nie. Nie, nie, nie, nie, nie. Nie zmusisz mnie do tego.
- Właśnie, że tak. Austin, to mój warunek. Jeżeli chcesz tutaj zostać musisz się zgodzić.
- Ale...
- Bez protestów. Mówiłeś, że się stęskniłeś, prawda? Myślałeś, że oleję szkołę, żeby bawić się z tobą?
- Tak? - odparł jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Więc się pomyliłeś.
- Dlaczego chcesz mi to zrobić, Ally?! Myślałem, że się przyjaźnimy! - dramatyzował.
- Jeśli chcesz siedzieć SAM w tym domu, WYNUDZAJĄC SIĘ na śmierć, nie mając z NIKIM kontaktu przez minimum pełne SZEŚĆ GODZIN, PIĘĆ DNI w tygodniu to okej... nie będę cię zmuszać.
Udał obrażonego i spojrzał się na mnie. Wiedziałam, co zamierza zrobić. Rzucił się w moją stronę, lecz zdołałam szybko go powstrzymać.
- Zapomnij. Łaskotkowy potwór ci teraz nie pomoże.
- Może jednak?
- Raczej nie.
- Niech ci będzie. - westchnął. - Mogę chodzić do tej twojej głupiej szkoły.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się zwycięsko.

*****

- No więc... to jest twój nowy pokój - zwróciłam się do blondyna, otwierając drzwi do dawnej siedziby moich braci.
- Wow! - widziałam radość w jego oczach - super - zachichotałam.
- Rozpakuj się i tak dalej. Jakby co jestem w salonie.
Posłałam mu promienny uśmiech, po czym udałam się do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Usiadłam na mojej mięciutkiej, czerwonej rogówce i włączyłam telewizję. Oczywiście, natrafiłam na reklamy. Przełączyłam ,więc na kanał muzyczny i zatopiłam się w swoich myślach. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę będę mieszkać teraz z Austinem. Z jednej strony - super będzie mieć go przy sobie. Jednak z drugiej - pewnie ograniczy to nieco moją prywatność. Mimo wszystko, cieszę się. Czuję, że będziemy się razem świetnie bawić...



~~
No i jest pierwszy rozdział. Dodałabym wcześniej, ale musiałam go trochę pozmieniać.
Austin może wydawać się trochę dziecinny jak na 17latka, jednak pochodzi z innego świata. Życie tam wygląda inaczej. Jego zachowanie to zamierzony efekt.
Anyway... Jak wam mijają wakacje?

2 komentarze:

  1. Kurde, ale późno wpadam :D Praktycznie sam dialog, ale okkk xD czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu mi nie powiedziałaś (napisałaś, mniejsza z tym), że założyłaś bloga? ;_; Czuję się zawiedziona, że dopiero dziś tutaj trafiłam :c
    Fajny rozdział, pomysł oryginalny. Super!
    Czekam na next'a.

    OdpowiedzUsuń