poniedziałek, 21 lipca 2014

LBA

Zostałam nominowana do LBA przez Cristal i Szanell Torres ( http://fight-for-this-love-raura.blogspot.com/?m=1 ).
Dziękuję wam bardzo :)

A oto pytania i odpowiedzi:

1. Twoja największa "achillesowa pięta" ?
Biologia

2. Twoje motto?
"... ludzie mogą odmienić swoje życie poprzez zmianę nastawienia swojego umysłu."

3. Ulubiony gatunek muzyczny?
Słucham różnego rodzaju muzyki, jednak najbardziej chyba pop i rock.

4. Napisz coś, czego nikt o tobie nie wie.
Um... nikt nie wie, że odpowiadam w tym momencie na to pytanie? ;p
Nic innego nie przychodzi mi teraz na myśl.

5. Masz jakąś fobię?
Tak. Hemofobię.

6. Co cenisz sobie w ludziach?
Szacunek do innych oraz samego siebie. Wyrozumiałość. Posiadanie własnego zdania.

7. Jak ci mijają wakacje?
Całkiem dobrze :)

8. Uważasz, że jesteś dobrym człowiekiem?
Nie mi to oceniać,  ale mam nadzieję, że tak. Pomagam, gdy mogę. Biorę udział w akcjach charytatywnych... Staram się być.

9. Najbardziej szalona rzecz, którą przeżyłaś?
Trudno wybrać. 

10. Masz swoje 'celebrity crush'?
Raczej nie.


Nominuję:
1. http://the-story-of-auslly.blog.pl/
2. http://love-will-remember-auslly.blogspot.com/?m=1
3. http://when-i-fall-in-aia.blogspot.com/?m=1


Moje pytania:
1. Ulubiony wokalista/wokalistka oraz zespół?
2. Gdybyś mogła wybrać sobie jakąś super moc jaka to by była?
3. Masz rodzeństwo?
4. Co ci się marzy?
5. Jakie państwo chciałabyś odwiedzić?
6. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
7. Gdybyś mogła żyć przez tydzień życiem postaci z jakiegoś serialu, filmu, książki, anime itp - w kogo chciałabyś się wcielić?

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 2

Obudziłam się około godziny jedenastej. Biorąc pod uwagę, że wraz z blondynem do piątej nad ranem graliśmy w gry to i tak nieźle. "Jak dobrze, że dzisiaj sobota. Będzie można trochę dłużej poleżeć." przeszło mi przez myśl. Jednak zaraz te radość zastąpił hałas, spowodowany moim upadkiem z łóżka. Z jakiego powodu spadłam? Nie byłam tu sama. Aus leżał tuż obok i dmuchał mi na szyję. Trochę mnie to zaskoczyło.
-Austin! - krzyknęłam, usiłując go obudzić.
- Co się dzieję?! Jednorożce znowu się zbuntowały?! Potrzeba nam więcej fioletowego proszku!
- Jeżeli powiedziałbyś tak do kogoś, kto nie wie, kim naprawdę jesteś, uznałby cię za wariata. - oznajmiłam.
- Mniejsza z tym. Dlaczego mnie budzisz?
- To raczej ja powinnam zadawać pytania. Co ty tu robisz?
- Chyba mieszkam, nie? - rzucił mi ten swój cwany uśmieszek.
- Mam na myśli moje łóżko.
- Oh... leżę. - wyjaśnił.
- Wiesz, o co mi chodzi.
- Miałem spać sam w tym wielkim pokoju?
- Nie jest, aż taki wielki.
- Co z tego? Nie przywykłem do spania w samotności.
No tak, opowiadał mi, że w MoonWestLand mają kilku osobowe pokoje. Coś jak na koloniach. Tak sądzę. Nigdy tam nie byłam...
- Więc wkradłeś mi się do łóżka. A co gdyby moi rodzice wrócili wcześniej? Raczej nie byliby zadowoleni, widząc swoją córkę wtuloną w nieznajomego chłopaka. Skończyłbyś na policji.
- Nie przesadzaj. To nie moja wina, że lubisz się tulić... chociaż szczerze mówiąc, to całkiem przyjemne. - czułam napływający na moją twarz rumieniec. - W dodatku nie jestem jakimś tam nieznajomym chłopakiem. Przyjaźnimy się już około 6 lat, pamiętasz?
- Pewnie. Jak mogłabym zapomnieć? - uśmiechnęłam się pod nosem. - Mam pewną propozycję. Chciał byś poznać moich przyjaciół?
- Jasne.

*****

Siedzieliśmy w Mini's czekając na moich znajomych. Trish, Dez i Carly nigdy wcześniej nie słyszeli o Austinie. Mieszkał daleko, więc nie miałam potrzeby go im przedstawiać. Nikomu o nim nie mówiłam. Jeżeli więc mam być szczera, trochę się stresuje. Co jeżeli go nie polubią? Albo on ich?
- Ally. Ally. Alls! - z rozmyśleń wyrwał mnie głos blondyna. Zauważyłam trójkę bliskich mi osób, idących w naszą stronę.
Patrishia jest moją przyjaciółką prawie tak długo jak Austin. Znaczy on jest przyjacielem, nie przyjaciółką. Ale przejdźmy do rzeczy... W podstawówce miało miejsce pewne wydarzenie, przez które straciłam wiarę w przyjaźń. Bałam się ponownie komuś zaufać. Stałam się skryta w sobie i nie chciałam zbytnio angażować się w relacje z innymi uczniami. Jednak po poznaniu Austina to się zmieniło. Dzięki niemu pokonałam ten strach, po czym zaprzyjaźniłam się z czarnowłosą. Mimo, że bywa leniwa i nieodpowiedzialna, wiem, że zawsze mogę na nią liczyć. Nie mam pojęcia, co bym zrobiła bez tej kochanej wariatki.
Obok niej kroczył Dez - szalony, rudowłosy miłośnik fotografii oraz ciastek czekoladowych. Ludzie mają go za dziwaka, lecz gdy spędzi się z nim trochę więcej czasu łatwo dostrzec, że to mądry i zabawny gość.
Trzecią osobą była Carly. Dołączyła do naszej paczki nie tak dawno temu, jednak naprawdę jej ufam. Podobnie jak Trish, zawsze umie mnie pocieszyć i doradzić. Do tego tak jak ja jest miłośniczką filmów romantycznych. A przydaje się to, biorąc pod uwagę, że reszta grupy woli horrory, za którymi my akurat nie przepadamy.
- Ej. Łatwo się zawieszasz, wiesz? Co się dzieję? W porządku? - odezwała się Patrishia. Spojrzałam na przyjaciół.
- Tak, wszystko dobrze. - zapewniłam ich. - Super, że już jesteście.
- Przedstawisz nas?
- Aha. No jasne. Oto Austin. - wskazałam na chłopaka. - Aus, to są Trish, Dez i Carly.
- Miło was poznać.
- Ciebie też. - zwrócił się do niego rudowłosy. Wszyscy uścisnęli sobie dłonie.
- Ally, możemy poprosić cię na chwilę? - De la Rosa zaciągnęła mnie na bok.
- O co chodzi?
- Żartujesz? Dlaczego nie powiedziałaś nam, że wyrwałaś chłopaka? - odezwała się Carls.
- I to takie ciacho.
- Przecież teraz się dowiedzieliście.
- A ile go znasz?
- No... całkiem długo.
- Bałaś się, że któraś z nas ci go ukradnie? Może i jest niezły, ale zasady to zasady. - skomentowała czarnowłosa.
- Ale ja z nim nie chodzę. Jesteśmy przyjaciółmi. A teraz siedzi tam sam, więc może lepiej wrócimy?
- Jestem za. Fajnie będzie nie być w końcu jedynym kolesiem w grupie. Wiecie, że was uwielbiam, ale czasami mam po prostu dosyć. - powiedział dotąd milczący Worthy. Usiedliśmy przy stoliku. Po około godzinie rozwiały się wszystkie moje obawy. Austin idealnie do nas pasował.
- Właściwie jak się poznaliście? - padło pytanie, którego się obawiałam. Trzeba improwizować.
- Na koncercie.
- Przez internet. - rzuciliśmy w tym samym momencie.
- To znaczy... na internetowym koncercie. - próbował wybrnąć blondyn.
- Przez livestream. Pisaliśmy na czacie i tak się zaczęło.
- Kogo to był koncert?
- Um... różnych ludzi.
- Hm?
- To był festiwal... więc dużo osób tam występowało. - próbowałam wyjaśnić.
- Dziwnie się zachowujecie. Nic wam nie jest? - dopytywał Dez.
- Jest dobrze. Nie martw się.
- Austin, przeprowadziłeś się tu? - kolejne pytanie. Tym razem od Carly. - Bo wcześniej cie nie widziałam, a Ally nic nie mówiła.
- No... tak
- Gdzie teraz mieszkasz?
- U mnie. Bo widzicie... - zaczęłam, widząc ich zdziwione miny - Jego rodzice podróżują. Miał jechać z nimi, ale średnio pasowała mu ta opcja. Postanowił...
- Czekaj. - przerwał mi Dez. - Mówisz, że zamiast podróży po całym świecie wybrał Miami? Stary, co ci odbiło?
- Też jestem ciekaw. - szepnął blondyn.
- To miało być w celu służbowym. Mike i Mimi - rzuciłam jakieś przypadkowe imiona - i tak ciągle byliby zajęci. A znam to uczucie, nie za ciekawe.
- Ustaliliśmy, więc że mogę zatrzymać się u Ally. - dokończył za mnie. - Przynajmniej będę miał z kim pogadać.
- Powiesz nam coś więcej o sobie?
- Dajcie mu odpocząć. Ta rozmowa zaczyna wyglądać jak wywiad.
- Kocham muzykę i dobrą zabawę. Tym bardziej ich połączenie. - zignorowali moją wypowiedź - Moje ulubione jedzenie to naleśniki, kolor to żółty. A i kocham lata...
- Latawce. - dokończyłam, rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie. Nie mogą przecież dowiedzieć się, że jest elfem.
- Latawce?
- Tak. Kolekcjonował je przed wyprowadzką. Miał ich ze setkę i każdemu nadał imie.
- Okeej. Cóż, co kto lubi.
Usłyszałam brzęczenie telefonu.
- Muszę wracać na kolacje. - poinformował Dez, odczytując sms'a.
- W sumie my też już powinnyśmy iść. Zdzwonimy się potem.
- Okej, Aus i ja przejdziemy się chyba do Melody Diner.

~~
Jeżeli ciekawi was, gdzie są bracia i rodzice Ally albo po prostu chcecie zapoznać się z bohaterami, zapraszam do zakładki "Bohaterowie". Będzie aktualizowana wraz z następnymi rozdziałami opowiadania :)

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 1

  ~Ally~
Siedziałam właśnie przy biurku i odrabiałam lekcje, kiedy usłyszałam, pukanie w szybę. "Pewnie to Austin" pomyślałam. Nie myliłam się.
- Wiedziałam, że to ty. - wpuściłam go.
- No jasne, że ja. Kto inny? Przylatuje do ciebie ktoś jeszcze? - przybliżył się do mnie.
- Nie. - odpowiedziałam lekko zarumieniona.
- To dobrze. - wzruszył ramionami - Bałem się, jeszcze ktoś może słuchać twoich bajek.
- Nie opowiadam ich nikomu oprócz ciebie i moich braci... i to nie ja je wymyślam.
- Może i nie, ale są świetne. - uśmiechnęłam się - Tworzysz coś nowego? - sięgnął po mój songbook, jednak w porę mu go wyrwałam.
- Nie dotykaj mojego zeszytu!
- No dalej, twoje piosenki lubię jeszcze bardzie niż opowieści. Jeżeli to w ogóle możliwe. - próbował mnie przekonać.
- O nie, mój drogi. Może kiedyś ci je zagram, ale dopiero, gdy będą skończone.
- Tak! - wykrzyknął unosząc się pod sufit.
- Powiedziałam "może". Nie ekscytuj się tak.
- Okej. - rzekł cicho, wracając na ziemię.
Wyleciał przez okno, po chwili wracając z pokrowcem na gitarę oraz niemałych rozmiarów plecakiem. Zdziwiłam się.
- Wiesz... - zaczął - mam do ciebie mała prośbę.
- Jaką? - spytałam biorąc łyk soku pomarańczowego ze szklanki.
- Chciałbym u ciebie zamieszkać. - powiedział jakby nigdy nic. Wyplułam napój. Prosto na niego.
- Przepraszam. - podałam mu chusteczkę, ledwo powstrzymując śmiech. - Ale... jak to, chcesz u mnie zamieszkać? Na ile? - zapytałam, biorąc kolejny łyk soku.
- Być może na zawsze. - powtórzyłam sytuacje sprzed chwili.
- Może lepiej byłoby, gdybyś to odłożyła. - powiedział cały mokry, odstawiając na bok moją szklankę.
- Sorry. - przeprosiłam zawstydzona. - Po prostu... Mieszkać? Ze mną? Na zawsze? O co chodzi?
- Stęskniłem się za tobą. - uśmiechnął się uroczo. Teraz już byłam pewna, że coś kręci.
- A tak na serio?
- Poważnie się stęskniłem - zapewniał - no i może trochę narozrabiałem. - wymamrotał pod nosem.
- To powód, żeby wpraszać mi się do domu?
- Ugh. Wiesz, jaki była Manusiek. Nie lubi mnie. A to idealna okazja, żeby po raz kolejny to udowodnić. Do tego, nie podoba mu się, że przyjaźnię się z człowiekiem. Mógłby zabronić mi widywać się z tobą.
- Myślisz, że byłby w stanie to zrobić?
- Byłby w stanie zrobić wszystko, by tylko mnie unieszczęśliwić.
- Dobra, niech będzie. - zgodziłam się po chwili zastanowienia. Austinowi zabłysnęły oczy.
- Ale będzie super! Będziemy w nocy latać po niebie. Rankiem jeść naleśniki... o i żelki na obiad. A potem będziemy grać na pianinie... i na gitarze... I oglądać filmy do szóstej rano. I jeszcze...
- Nie wydaje mi się. - przerwałam mu - od poniedziałku do piątku mam szkołę. Ty w sumie też.
- O czym ty mówisz? - zdziwił się. Jednak po chwili zaczął docierać do niego sens moich słów.
- O nie. Nie. Nie, nie, nie, nie, nie. Nie zmusisz mnie do tego.
- Właśnie, że tak. Austin, to mój warunek. Jeżeli chcesz tutaj zostać musisz się zgodzić.
- Ale...
- Bez protestów. Mówiłeś, że się stęskniłeś, prawda? Myślałeś, że oleję szkołę, żeby bawić się z tobą?
- Tak? - odparł jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Więc się pomyliłeś.
- Dlaczego chcesz mi to zrobić, Ally?! Myślałem, że się przyjaźnimy! - dramatyzował.
- Jeśli chcesz siedzieć SAM w tym domu, WYNUDZAJĄC SIĘ na śmierć, nie mając z NIKIM kontaktu przez minimum pełne SZEŚĆ GODZIN, PIĘĆ DNI w tygodniu to okej... nie będę cię zmuszać.
Udał obrażonego i spojrzał się na mnie. Wiedziałam, co zamierza zrobić. Rzucił się w moją stronę, lecz zdołałam szybko go powstrzymać.
- Zapomnij. Łaskotkowy potwór ci teraz nie pomoże.
- Może jednak?
- Raczej nie.
- Niech ci będzie. - westchnął. - Mogę chodzić do tej twojej głupiej szkoły.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się zwycięsko.

*****

- No więc... to jest twój nowy pokój - zwróciłam się do blondyna, otwierając drzwi do dawnej siedziby moich braci.
- Wow! - widziałam radość w jego oczach - super - zachichotałam.
- Rozpakuj się i tak dalej. Jakby co jestem w salonie.
Posłałam mu promienny uśmiech, po czym udałam się do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Usiadłam na mojej mięciutkiej, czerwonej rogówce i włączyłam telewizję. Oczywiście, natrafiłam na reklamy. Przełączyłam ,więc na kanał muzyczny i zatopiłam się w swoich myślach. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę będę mieszkać teraz z Austinem. Z jednej strony - super będzie mieć go przy sobie. Jednak z drugiej - pewnie ograniczy to nieco moją prywatność. Mimo wszystko, cieszę się. Czuję, że będziemy się razem świetnie bawić...



~~
No i jest pierwszy rozdział. Dodałabym wcześniej, ale musiałam go trochę pozmieniać.
Austin może wydawać się trochę dziecinny jak na 17latka, jednak pochodzi z innego świata. Życie tam wygląda inaczej. Jego zachowanie to zamierzony efekt.
Anyway... Jak wam mijają wakacje?

środa, 25 czerwca 2014

Prolog

Lubicie fantastykę?
Syreny, ogry, elfy....
A gdyby okazało się, że nie są to postacie wymyślone? Przynajmniej ta ostatnia rasa.
Tak, elfy naprawdę istnieją. Nie różnią się zbytnio od ludzi. Nie, nie mają skrzydełek ani szpiczastych uszu (no, może niektóre). Co do skrzydeł - nie potrzebują ich. Do latania wystarczą jedynie dobre myśli... i trochę wróżkowego pyłku.
Elfy pielęgnują naturę, harmonie oraz marzenia ludzi na ziemi. Gdyby nie one nasz świat wyglądałby zupełnie inaczej. Jednak ich istnienie to ogromna tajemnica. Mało, który człowiek może pochwalić się znajomością jednego z nich. Właściwie to żaden. Nieliczne są osoby znające ten sekret. Ale, gdy już się zdarzą - wiedzą, że muszą go strzec. Bowiem im więcej ludzi wie o istnieniu tej magii, tym większe są szanse, że ktoś będzie chciał zagarnąć ją tylko dla siebie.
Jedną z osób znających prawdę o elfach oraz ich czarodziejskim świecie jest brązowooka brunetka z Miami - Allson Dawson. W dzieciństwie miała okazję poznać kogoś naprawdę wyjątkowego...
To było jakiś czas temu. Jedenastoletnia Ally właśnie skończyła opowiadać  swoim braciom bajkę na dobranoc. Robiła to co wieczór, a Oliver i Ethan wprost uwielbiali ten zwyczaj. Co jak co, ale ich siostra miała prawdziwy talent. Zresztą nie tylko do tego...
Ale wracając.
Ally zawsze wkładała dużo serca w historie opowiadane rodzeństwu. Umiała w niezwykły sposób przekazać emocje oraz uczucia bohaterów. Pewnie też ze względu na to była niesamowitym muzykiem oraz tekściarką.
Znowu jednak zbaczamy z tematu.
Kiedy lekko zmęczona brunetka położyła już braci do łózek, zauważyła w oknie chłopięcą sylwetkę.
- Kim jesteś? - zapytała trochę wystraszona.
- Ja? Jestem Austin - odparł blondyn wesoło podrygując na parapecie.
- Uważaj! Zaraz spadniesz.
- Nie spadnę. Jestem elfem. Kpie z grawitacji. - uspokoił dziewczynę - ale chyba nie powinienem ci tego mówić. - dodał nieco ciszej, po czym wleciał do pokoju. - No nic.  Nie mam innej opcji, muszę cie porwać - wziął ją na ręce - To nawet lepiej. Będę mógł teraz codziennie słuchać twoich bajek. I to nie z ukrycia.
- Czekaj. Nie możesz mnie porwać. - zeskoczyła na ziemie.
- Dlaczego nie?
- Mam tu rodzinę, szkołę, przyjaciół...
- Też jestem twoim przyjacielem.
- Ale widzę cie pierwszy raz.
- A lubisz mnie?
- Um... tak... Tak sądzę. Dopiero co cię poznałam.
- Też cie lubię. Jesteśmy przyjaciółmi, nie?
- Um... tak mi się wydaje. - odpowiedziała niepewnie.
- Więc czemu nie mogę cie porwać?
- Przyjaciele nie porywają się wzajemnie.
- Robią to.
- Może tam, skąd pochodzisz. Nie tutaj.
- Tam, skąd pochodzę? To MoonWestLand! A ja znowu się wygadałem. Teraz to już serio muszę cie porwać. - powiedział zmierzając w jej stronę.
- Nie musisz. - odparła szybko - Nikomu nie powiem, obiecuję.
- Obietnica pinky?
- Obietnica pinky. - złączyli swoje palce. - Więc dlaczego latasz? Jak to możliwe? I co to, to MoonWestLand? Jakieś miasteczko w okolicy?
- Nie - zaśmiał się - Piąta gwiazda na zachód i dalej wzdłuż promieni słonecznych. Tam znajduje się MoonWestLand. A latam dlatego, że jestem elfem. Mówiłem już.
- Ale... elfem? To one naprawdę istnieją?
I wtedy Austin zaczął opowiadać Ally o magicznym świecie, w którym się wychował. O tym, kogo można tam spotkać, o roślinach, zwierzętach. O wszystkim, o czym tylko mógł. Dowiedziała się, że cała tą elfią krainą kieruje Manus Raild. A chłopcom nie można samemu odwiedzać świata ludzi... i że Austin zupełnie nie przejmuje się tym zakazem. Często tu przylatuje. Prawie zawsze do Miami. Pod jej okno.
- Ale tam musi być cudownie. - rozmarzyła się brunetka - tylko... mówiłeś jedynie o chłopcach. Co z dziewczynkami?
- Mało jest u nas dziewczynek. Właściwie to tylko jedna. Ma na imię Lidia . To taka nasza jakby mama.
- Rozumiem.
- Ściemnia się. Muszę lecieć. - oznajmił pędząc do okna.
- Poczekaj!
- Hm? - odwrócił się.
- Jesteś teraz moim przyjacielem. - przytuliła go, na co blondyn zareagował uśmiechem - Wrócisz?
- Zawsze wracam - odpowiedział, po czym wyleciał z jej pokoju.
Od tego czasu Austin i Ally byli najlepszymi przyjaciółmi. Chłopak bardzo często odwiedzał brunetkę, a ona była szczęśliwa, że może przyjaźnić się z tak niezwykłą osobą. Jednak teraz oboje mają już 17 lat, a dziewczyna zauważyła, że ostatnio jeszcze bardziej pragnie rozmowy z nim, jego bliskości, zapewnienia, że jest dla niego ważna. Próbuje wyciszyć te myśli. "Przecież to niemożliwe, że zakochałam się w najlepszym przyjacielu... prawda?"



Wstęp

Już niedługo wakacje, a co za tym idzie - sporo wolnego czasu. Tak więc witajcie na moim pierwszym blogu. Będę tu publikowała rozdziały opowiadania (jak już zapewne zauważyliście po tytule) o Austinie i Ally.
Historia ta, a szczególnie główna postać męska częściowo wzorowana jest na "Piotrusiu Panie". Znajdziecie pomiędzy tymi historiami podobieństwa, ale także i dużo różnic. Nie przedłużając zapraszam do czytania i komentowania! ;)